PZL-130 Orlik z Arma Hobby – dlaczego nie?

Reklama

Reklama

PZL-130 Orlik to jedyny samolot wojskowy polskiej konstrukcji, który nadal może być produkowany dla odbiorców wojskowych w Polsce i za granicą. Piękny samolot, na którym szkolą się podchorążowie ze Szkoły Orląt i który bierze udział w pokazach lotniczych w zespole „Orlik”. Siłą rzeczy musi on przyciągać uwagę modelarzy i producentów modeli. Zobacz jak przebiegał i jak daleko zaszedł projekt modelu Orlika z Arma Hobby.

 

Pomysł na Orlika!

Nasze przygotowania do pracy nad modelem Orlika zaczęły się już u początków Arma Hobby. Znaleźliśmy wiele niejasności w dostępnej dokumentacji. Nie ma rady, trzeba porównać z oryginałem. Skontaktowaliśmy się z zespołem „Orlik” w celu obejrzenia i obfotografowania samolotu. Dzięki współpracy Dowództwa 42. Bazy Lotnictwa Szkolnego w Radomiu szybko udało się dotrzeć do stacjonujących tam Orlików. Cały dzień pracy Marcina Ciepierskiego i Maćka Wrońskiego w hangarze dał nam ogromną dokumentację fotograficzną PZL-130 TC1 i TC2.

 

Projekt modelu Orlika

Pomysł modelu został opracowany przez Marcina, ale prawie cała praca została wykonana przez Maćka. Rozgryzł on konstrukcję samolotu, przekopał się przez masę zdjęć, zweryfikował i odrzucił dostępne plany.

 

Maciek zaprojektował podział konstrukcji mający ułatwić montaż i malowanie. Projektowi od samego początku sprzyjał Tomek Bilkiewicz z Bilmodel, z którym dogadaliśmy się, żeby w 1/48 wersję TC1 wypuściła jego firma (miał już zaawansowany projekt).

  

Współpraca z PZL

Równocześnie z rozpoczęciem prac nad modelem skontaktowaliśmy się z producentem samolotu – zakładami PZL na Okęciu. Odbyliśmy szybką wymianę emaili na temat możliwości użycia logo PZL-EADS i zgody na wypuszczenie modelu przez Arma Hobby. Firma zastrzegła sobie jedynie, że logo ulegnie zmianie w związku ze zmianą nazwy firmy na Airbus Military. Dlatego nie chcieli jego wydruku na kalkomanii, a my uznaliśmy, że możemy z tego zrezygnować. Prosiliśmy tylko o pisemne potwierdzenie ustaleń, że firma nie zgłasza sprzeciwu ani roszczeń praw autorskich względem naszego modelu.

 

Prace trwały dalej, czekaliśmy tylko na obiecane potwierdzenie. Czas oczekiwania się wydłużał … chcieliśmy już zapowiadać model, a czas płynął. Kolejne monity, telefony, „…zapomniała prawniczka”, głuchy telefon. Z końcem grudnia projekt był gotowy, zrobiliśmy wydruki 3D dwóch wersji 1/72 i TC2 w 1/48, spora inwestycja… Model 1/72 był już oczyszczony i gotowy do zaformowania. Mieliśmy przygotowane blaszki. Model Maker przygotował kalki, można byłoby je drukować, czekamy… Przygotowanie modelu zajęło trzy miesiące pracy projektanta 3D.

 

Jak to się robi w Chicago

Tu mała dygresja. Ciekawe doświadczenie. Kiedyś, gdy pracowałem dla dużej firmy modelarskiej, uzgadniałem licencję na model z firmą Boeing. Mieli jasne kryteria i procedury udzielania licencji. No i błyskawicznie odpowiadali na emaile. Nie wiedzieliśmy, jak to wygląda w PZL, ale zakładaliśmy uzyskanie zgody, lub skierowanie do odpowiedniej komórki, może nawet w Airbus Military (czy są modele ich samolotów na rynku, czy nie, sami znacie odpowiedź).

 

Szok i niedowierzanie…

W końcu po miesiącach oczekiwania, na dwa dni przed konkursem w Bytomiu dostajemy odpowiedź na piśmie – nie ma zgody! Napisano, że pytali się Airbusa. Jasno podano – nie ma zgody na wypuszczenie modelu PZL-130 Orlik a PZL będzie dochodził swoich praw jeżeli wypuścimy model. Szok i niedowierzanie! W projekt modelu włożyliśmy tyle serca i wysiłku, nie mówiąc już o pieniądzach. Nie, nie chcieliśmy się poddać! Staraliśmy się jeszcze dogadać, zrozumieć przyczyny odmowy, szukaliśmy kontaktu do osób decyzyjnych.

 

Po kolejnym miesiącu udało się nam skontaktować e-mailowo z panem prezesem Władysławem Skorskim. Podtrzymuje poprzednie ustalenia. Sytuacja patowa. Niestety, musimy przystopować. Na tym etapie nie jesteśmy w stanie zmierzyć się z korporacją. To największe niepowodzenie Arma Hobby. Szkoda, że modelarze nie otrzymają do ręki naszego modelu.